Film, książka i lampka wina…

Podróż samolotem nadal jest najszybszym środkiem transportu, (no, chyba że mamy do czynienia z jakimś guru, który potrafi się teleportować lub wmówić Wam, że właśnie odbył 5 sekundową podróż astralną), jednak nawet lot samolotem potrafi trwać długo i być nużący.

Jak sobie radzić z kilkunastogodzinną podróżą? Przy długich trasach sprawdza się zestaw filmów dostępnych nawet w klasie ekonomicznej. Wiele z nich to całkiem „świeże bułeczki” kinematografii. Jedyny minus to fakt, że tylko LOT oferuje nam multimedia w języku polskim. Jak na razie, mimo kilkunastu podróży do Chin, ani razu nie trafiłem na LOT. Pewnie dlatego, że bliżej mi do Berlina niż do Warszawy. Pasażerowie nielecący naszymi krajowymi liniami są „skazani” na zestaw filmów w obcym języku. Standardem jest to, że wszystkie linie mają w ofercie napisy w języku angielskim plus kilku innych, co bardziej popularnych. Na szczęście na tyle znam angielski, że mogę większość filmów ogarnąć, niezależnie od linii lotniczych, którymi akurat lecę.

Tym sposobem np. w trakcie ostatniej podróży do Chin wciągnąłem się w serial „Wikingowie” po obejrzeniu prawie całego sezonu. :)

Jednak nie samym kinem człowiek żyje. Dobrym sposobem przetrwania podróży jest także korzystanie z pokładowego menu, a szczególnie z menu drinków. Po 2 lampkach wina czas podróży zaczyna się skracać, a i usnąć łatwiej. Byle nie przesadzić, jak niektóre gwiazdy polskiej polityki, które nawet drinków nie potrafią w samolocie ogarnąć, a próbują rządzić krajem.

No, ale co, jak drink nie uśpił, albo np. bierzemy antybiotyk i alkohol odpada? Stara dobra książka. Generalnie mój podróżny standard na długie przeloty to jedna książka (po połowę na drogę tam i z powrotem) oraz 2-3 filmy. Na 11 godzinny lot to w zupełności wystarcza.

Ostatnio czytałem książkę Timothy Ferrisa „4 godzinny tydzień pracy”. Tytuł znalazłem w internecie, czytając blog Michała Szafrańskiego. Opis książki na tyle mnie zaciekawił, że postanowiłem ją przeczytać. Autor prezentuje ciekawy pomysł czegoś, co można nazwać „sposobem na życie na bogato”. Nie, jak stać się bogatym, tylko jak żyć na bogato i spełniać swoje marzenia, niezależnie czego dotyczą. Książka bardzo ciekawa, motywująca i pobudzająca wyobraźnię. Niestety, pewne pomysły wydają mi się nie do przełożenia na grunt Polski i na nasze realia. Już od pierwszych stron widać, że autor pisze z perspektywy mieszkańca USA, gdzie pewne rzeczy są łatwiejsze, a nawet tylko tam do zrealizowania. Jednak wiele idei z książki warto sobie przyswoić jako sposób myślenia czy patrzenia na pewne sprawy.  Szczególnie ciekawe porady dla osób dużo pracujących przy komputerze […]autentyczne wzory, które można kopiować w celu eliminacji e-maili, negocjacji z szefami i klientami lub zdobycia prywatnego kucharza za mniej niż 8 dolarów za posiłek. Sporo pomysłów na wykonywanie pracy zdalnie, dzięki czemu możesz więcej czasu poświęcać na swoje hobby np. podróże lub dla rodziny.

Ja na drogę kupiłem sobie w Empiku widoczne na zdjęciu poniżej, grube tomisko za 49 złotych w twardej oprawie, ale to dlatego, że chyba jestem już stary i jakoś nie mogę przekonać się do wersji elektronicznej (poza tym akurat tej książki w formie e-booka nie spotkałem jeszcze, można ją znaleźć w sieci tylko jako audiobooka na płycie), a na drogę wolę twardą okładkę, bo po długiej podróży zamiast z książką w miękkiej okładce wracam do domu z postrzępioną szmatką. Moje zamiłowanie do „solidnej książki” niestety nie jest praktyczne w podróży samolotem, ponieważ takie opasłe tomisko w twardej oprawie zajmuje trochę miejsca i sporo waży. 

Dlatego zazwyczaj dużą książkę mam w bagażu podręcznym z którego ją szybko wyjmuję podczas przechodzenia przez ostatni Gate na lotnisku i przenoszę w dłoni. Zawsze to pół kilograma mniej do regulaminowej wagi bagażu podręcznego. To co mam w ręku czy w kieszeni kurtki nie jest liczone do wagi bagażu.

T_Ferris "4 godzinny tydzień pracy"

„4 godzinny tydzień pracy”

Zainteresowanym polecam ofertę książki w wydawnictwie Złote Myśli. No chyba że jesteście z tych nowoczesnych, co to lubią czytać, słuchać na tablecie lub laptopie… osoby nie lubiące targać dodatkowych kilogramów zawsze mogą poszukać czegoś w Audiotece.

Jeden komentarz do “Film, książka i lampka wina…

  1. admin Autor wpisu

    Dodam tylko, że książka ta była we wrześniu dostępna w supercenie 34 zł w sieci Lidl. Wydanie było identyczne jak to które kilka miesięcy wcześniej kupiłem w Empiku.

    Odpowiedz

Skomentuj admin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.